Kuba Midel Majątek – Co powiesz na miskę ryżu na godzinę dla pracowników budowlanych? Czy ci, którzy mają 500+, zrujnowali gospodarkę, eliminując potrzebę nadgodzin? Czy zmieniły się ich priorytety, jeśli opuszczą swoją obecną pozycję na rzecz lepiej płatnej? A może lepiej, żeby wyobrażali sobie siebie jako niewolników, jeśli oznacza to, że ich właściciela stać na fajną wycieczkę na Zanzibar. Co by było, gdyby twój tata nie był tak zrównoważony? Prawdopodobnie nie wybrałbyś się na wycieczkę na Zanzibar.
ha! To jest wielka tajemnica. Czy pan Paweł ygowski został już przedstawiony całej Polsce? Powiem ci, jeśli jeszcze o nim nie słyszałeś: jest młodym programistą a przynajmniej tak twierdzi i ostatnio nie radzi sobie w biznesie, więc postanowił otwarcie narzekać, a nawet ujawnić świata, co psuje mu biznes. Biorąc pod uwagę, że ludzie nie muszą już pracować 20 godzin dziennie, aby pozwolić sobie na ryż, powiedziałbym, że liczba ta znacznie przekracza 500. Wow, co za skandal, prawda?
A teraz firma dewelopera idzie wolno przez pracowników, którzy są zestresowani, bo chcą mieć wolne soboty i niedziele i pracują na budowie tylko osiem godzin dziennie bez nadgodzin.Nadal nie mogę uwierzyć, że żyjemy w kraju, w którym biznesmen nie wstydzi się otwarcie mówić, że próbuje się wzbogacić, wykorzystując innych ludzi. Ba! Mimo to media narzekają, że szkoda, że nie można wykorzystywać pracowników. Co więcej, takiego neoliberała dziwi fakt, że pracownicy zgodnie z prawami rynku odchodzą do innych przedsiębiorstw, które im lepiej płacą.
Ale skoro to oburzenie ogarnęło już media, nie będę o tym pisać; zamiast tego chcę porozmawiać o tym, jak pracowitość pana Ygowskiego miała wynieść go na szczyt korporacyjnego świata, zanim skończył 30 lat. Głównym zarzutem Ygowskiego wydaje się być to, że pracownicy obijają się. Mówi, że jest przeciwieństwem lenistwa, a jego etyka pracy pomogła mu osiągnąć wczesny i trwały sukces. Próbuje stworzyć wokół siebie tak fantastyczną opowieść, że nie sposób nie śmiać się jego kosztem.
Tak toczy się ta bajka:Ojojoj, pochodzę z dużej, biednej rodziny.Zawsze chciałem zostać programistą, ale nikt nigdy nie dał mi szansy.Ale nie poddałem się; zamiast tego poszedłem do szkoły budowlanej iw wieku 20 lat rozpocząłem pracę w branży jako stażysta, a następnie pracownik pełnoetatowy. Co? Och, zapomnij o tym. Mając 24 lata zaoszczędzone na studiach pieniądze założyłem własną firmę i błyskawicznie awansowałem na stanowisko dyrektora wiadomo.
że co drugi student odkłada co miesiąc tysiące złotych na założenie firmy deweloperskiej , bo to konieczne – jest to branża bardzo kapitałochłonna.W wieku 24 lat, ze względu na mój talent, zaproponowano mi duży kontrakt budowlany w Gdańsku, ale nie byłem w stanie go wypełnić. To nie tak, że nie jestem kompetentny; raczej 500+ zepsuło wszystko do tego stopnia, że nikt nie chciał dla mnie pracować dzień i noc, sześć dni w tygodniu za miskę ryżu.
Podczas gdy moi rywale wykupili prawie wszystkich moich pracowników, ja się nie poddałem. Zamiast tego zabrałem się do pracy iw ciągu zaledwie dwóch miesięcy, przy pomocy jednego człowieka, zakończyliśmy budowę osiedla.Ta myśl mnie przeraża; możesz to pojąć? Kompletny dwór zbudowany przez zaledwie dwie osoby? Moje serce napełniło się przerażeniem na ten widok. Odłóżmy jednak na bok te bajki, ponieważ historia jednego człowieka, który próbował stworzyć legendę o nieustępliwości.
która według niego doprowadziła go na szczyt, jest fascynująca w każdym razie wątpliwa. W końcu to nie przez kapitał własny Ygowski posmakował branży deweloperskiej. Krytyka Polityczna od razu obala te bajki, wykazując, że „ludowe korzenie Pawła Ygowskiego to legendy zbudowane z mchu i paproci”.Dlaczego?Tadeusz Ygowski, ojciec pana Pawła, był prezesem dwóch różnych korporacji na przełomie wieków. Pan Tadeusz i dwóch innych krewnych zasiada w zarządzie producenta łodzi hybrydowych Sportis SA.
Navimor Shipbrokers działa jako pośrednik pomiędzy armatorami a kupcami z innych krajów. Firma Pana Pawła, Ekodeweloper Sp. z oo z oo ma Tadeusza Ygowskiego jako członka zarządu. Jak podkreśla Piotr Wójcik, „Pan Paweł dorastał w rodzinie biznesowej na Wybrzeżu, miał więc dostęp do wpływowej sieci kontaktów ojca” Piotr Wójcik.Fakt, że wkrótce po ukończeniu dwudziestu lat został dyrektorem firmy budowlanej, aw wieku dwudziestu czterech lat założył własną firmę deweloperską za własne pieniądze, nagle nie jest już tak szokujący.
Gdyby nie jego wpływowy i zapewne nie zubożały ojciec, być może sam dźwigałby dziś cegły, a nawet za miskę ryżu, tylko trochę więcej, gdyby nie miała nieszczęścia spotkać dziś takiego biznesmena jak on .To niewiarygodne, że próbuje reklamować masom bajki o wytrwałości. Najbogatszy wówczas Polak, Jan Kulczyk, często podkreślał imznaczenie posiadania dobrych rodziców. Miał pełne prawo mieć rację. Niski poziom mobilności społecznej oznacza, że ci, którzy urodzili się w niekorzystnej sytuacji, prawdopodobnie pozostaną nią przez całe życie.
Jasne, niektórym udało się wyjść z głębokiego zapomnienia i dostać się do klasy średniej. To oczywiste, że nie jest to normą, ponieważ wciąż znajdujemy przyjemność w słuchaniu o takich rzeczach. Jednak jeśli nie mają wystarczającego intelektu, mogą zmarnować swoją szansę, trwoniąc fortunę, którą otrzymali od rodziców. Jak się okazuje, nie dzieje się to od razu.W przeszłości uważano, że nazwiska zamożnych rodzin będą takie same.