Jagoda Maria Szczepanik Wikipedia – Ach, ten głos… Tak nieskazitelny, tak kojący, przywołujący najcenniejsze ze wspomnień. Kochający, Żółte kalendarze i W pogoni za kormoranami to tylko niektóre ze wspaniałych ballad, które śpiewał. Parafrazując, to hity wszech czasów Piotra Szczepanika. Piosenkarka przegrała walkę z rakiem 20 sierpnia 2020 roku. Los nie traktował go dobrze. Po śmierci pierwszej żony spędził resztę życia desperacko unikając rozgłosu. „Nigdy nie byłem fanem własnego” – przyznał.
W jaki sposób wychowanie Piotra Szczepanika odbiegało od normy? Minęły dwa lata, odkąd go straciliśmy. Muzyk i wokalista urodził się 14 lutego 1942 roku w Lublinie. Dorastał na ulicy Piaskowej. W jego umyśle były to beztroskie dni, które zawsze wspomina i ceni. Zawsze miał głęboką miłość do czytania i poezji. Zaangażowałem się w sztuki, takie jak teatr lalek i recytacja poezji. Na jednym ze spotkań zdradził, że inspiracją do gry był dyrektor Domu Kultury.
Piotr Szczepanik po ukończeniu szkoły średniej związał się z lubelskim Teatrem Lalki i Aktora. Po odrzuceniu zajęć aktorskich zapisał się na Katolicki Uniwersytet Lubelski, by studiować historię sztuki. Do dziś nie żałuje. W tamtym czasie interesował się Presleyem i The Beatles. Miał szeroki gust muzyczny, szczególnie jazzowy i klasyczny. Czart nie ustawał w swoich teatralnych poszukiwaniach w kabarecie uniwersyteckim. Dodatkowo występował w przedstawieniach teatralnych Akademii Medycznej Dren 59.
Mówiąc najprościej, lubiłem przyłączać się do śpiewu. Na studiach występowałam w przedstawieniach studenckich i kabaretach. W jednym z wywiadów powiedział: „Byłem wtedy na festiwalu studenckim w Zagrzebiu i tam poznałem Andrzeja Korzyskiego, który później komponował muzykę do śpiewanych przeze mnie piosenek”. Sposobem na „wybuch uczuć” był śpiew. Życie zawsze było jego najwyższym priorytetem. Zakończył stwierdzeniem: „Śpiew jest elementem całej tej sprawy”. Na jednym z lubelskich festiwali natknął się na niego Andrzej Korzyski.
„Jego piosenka „Colleague Sun” była w tamtym czasie hitem na listach przebojów. Nie uchodził za ekstrawaganckiego artystę pomimo swojego dobrego wyglądu, miłego i miłego zachowania. Ponieważ jestem szefem w Studio Rytm, ja zaprosił go do Warszawy, aby z nami nagrywał. Towarzyszyły nam instrumentalnie grane “Żółte kalendarze”. Poeta Jerzy Miller, jak mi powiedział Witek Pograniczny, bywa na korytarzach rozgłośni radiowej. Tekst towarzyszący jest jego autorem.
Nawet choć Piotrek nagrywał ją w nocy, praca była mozolna. „Żółte kalendarze” zostały zgłoszone do konkursu Radiowej Piosenki Miesiąca. Głosowało na nią ponad 15 000 osób, co dało jej zwycięstwo. Potem stała się Radiową Piosenką 1965 roku, – powiedział kompozytor, jak donosi Wyborcza.pl.
W sumie zakupiono pół miliona egzemplarzy płyty Piotra nr 4. O dziwo, udało mu się pozyskać słuchaczy balladami w tym samym czasie, gdy big-beat i rock’n’roll były w modzie. nagle wzmogła się fala dudniącego basu. Podczas gdy wszyscy inni machali pięściami i krzyczeli, on cicho śpiewał o swojej miłości do “, mówi Maria Szabowska. Czy jego muzyka odzwierciedlała ówczesny stan techniki? Nie poświęcał jednak czasu na jej analizę. W rozmowie z Neon.info, rozwinął: „Po prostu robiłem swoje”.
Krakowski Festiwal Śpiewaków Studenckich był miejscem pierwszego występu Piotra Szczepanika. Był rok 1963. W odpowiednim czasie wieść o nim rozeszła się po całej Polsce. Uważał, że najgorszą rzeczą, jaką człowiek może zrobić, jest skupienie się wyłącznie na karierze wokalnej. Jeśli aspirujący artyści traktują swoją pracę zbyt poważnie, mogą mieć trudności z przetrwaniem nieuniknionej krytyki, która nieuchronnie pojawia się na ich drodze. Zawsze będą niskie punkty wraz z wysokimi punktami, a od Ciebie zależy, czy znajdziesz zdrowy środek.
jednym z wywiadów podkreślił jednak, jak ważne jest podążanie za swoimi pasjami i jak największe zanurzenie się w tych obszarach. Jego zdaniem żaden wybór pracy nie był gorszy od zawodu piosenkarza. Ponieważ tak trudno jest iść dalej, gdy dostaje się w nos, nie chcę, aby młodzi artyści, którzy dopiero zaczynają, traktowali swoją pracę zbyt poważnie. Musisz nauczyć się zachowywać równowagę między nieuniknionymi wzlotami i upadkami w swoim życiu. Ale, jak podkreślił w jednym z wywiadów,
Każdego dnia miał średnio ponad 200 próśb o autografy. Większość z nich pozostała bez odpowiedzi, ponieważ był zbyt zajęty. Delikatny, utalentowany i skromny… Wow, naprawdę był utalentowanym artystą. „Wierzę, że Bóg daje każdemu z nas pewną ilość umiejętności, ale niektórzy młodzi ludzie, tacy jak ci, którzy cenią wygląd ponad treść, nieświadomie je marnują. Byłem introwertykiem i wyrzutkiem od urodzenia, co było czasami trudne, ale oznaczało Nigdy nie musiałem udawać” – wspominał w jednym z wywiadów Monika Gawrylak. Jego przyjaciele opisują go jako cichego i skromnego. Czasami ich szokował. Był cichym młodzieńcem w taki sam sposób, w jaki był cichym ar.