Krzysztof Cugowski Wzrost – 30 maja 1950 roku w polskim mieście Lublin przyszedł na świat Krzysztof Piotr Cugowski. Jego rodzina przeniosła się do Lublina ze Związku Radzieckiego w 1947 roku. Krzysztof wraz z rodzicami przeniósł się do pokoju przy ul. Czyskiej, gdzie ostatecznie się urodził. Po wojnie teren ten stał się jednym z najniebezpieczniejszych w Lublinie. Jak artysta wspomina swoje lata młodości? Czas dorastania w tej okolicy był jednym z najlepszych w moim życiu. Wtedy nie mogłem pojąć, że istnieje miejsce bardziej malownicze niż ta ulica.
Wyglądało to na wyboistą, brukowaną drogę. W rzeczywistości ludność nie składała się z proletariatu. Inni byli zatrudnieni w Fabryce Ciężarówek lub Hucie Szkła. Obaj byli naukowcami; mój tata poszedł do college’u przed wojną, a moja mama zrobiła dyplom po niej. Mój tata wypełniał dokumenty, aby nasi sąsiedzi mieli iść do aresztu dla nieletnich lub do więzienia. W naszym dystrykcie było to powszechne przejście od aresztu dla nieletnich do boksu. Ale ogólnie było to całkiem miłe miejsce.
Choć Krzysztof Cugowski nie miał wykształcenia muzycznego, uczęszczał do szkoły muzycznej, ponieważ brat jego matki chodził i ukończył średnią szkołę muzyczną, grał na skrzypcach i wspaniale śpiewał. się przystosował, a matka codziennie zabierała go na Krakowskie Przedmieście.System transportu publicznego w latach pięćdziesiątych nie był tak wyrafinowany jak obecnie, co utrudniało dotarcie do niego. Ludzie czepiali się wszystkiego, co mogli znaleźć, w tym stania na zderzakach.
Wojciech (ur. 1976) i Piotr (ur. 1988) to jego synowie z pierwszego małżeństwa z Małgorzatą (1979). Z powodu drugiego małżeństwa z Joanną jest ojcem syna Krzysztofa.
Zdaniem artysty „były to tak zwane winogrona, czyli ta ciężarówka była pokryta pasażerami”. Pobierał lekcje gry na fortepianie w miejscowej akademii muzycznej. Ponieważ tak bardzo im zależało, wydali dużo pieniędzy na używane pianino, aby mógł nauczyć się grać. Nie mógł znaleźć nikogo w swojej okolicy, kto posiadałby takie narzędzie. Zrobiłem niesamowite zamieszanie, kiedy po raz pierwszy zagrałem na tym pianinie. Wszystkie dzieciaki z sąsiedztwa zebrały się wokół okna naszego pokoju, żeby posłuchać, jak gram, a ja się tym zabijałem.
Moim priorytetem było dokończenie treningu, a następnie wyjście na zewnątrz, aby cieszyć się świeżym powietrzem. Nie jestem typem, który spędza długie godziny. Mój brak entuzjazmu dla czegoś, co mnie nie obchodziło Kiedy Krzysztof był małym chłopcem, jego rodzice znaleźli mieszkanie w Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej i przenieśli się na „cywilizację” ul. Grayna. Woda płynęła, a do tego było ciepło. Mieli także spłukiwaną toaletę zamiast otwartej latryny.
Większość mieszkańców miasta żyła w biedzie. Jego tata był pracownikiem rządowym i zarabiał wystarczająco dużo, by utrzymać rodzinę. Według Krzysztofa Cugowskiego samotne szaleństwo jego rodziców polegało na corocznych wakacjach na plaży w pobliżu byłych sąsiadów. Moja mama i ja niespodziewanie wpadliśmy na nich. „Przetrzymywano nas w takich samych warunkach, jakie oni mieli, ale pozwolono nam jechać tramwajem na plażę” – twierdził.
Krzysztof Cugowski przez pewien czas uczęszczał do szkoły muzycznej, zanim przeniósł się do Liceum im. Staszica. W przeciwieństwie do szkoły muzycznej, gdzie nikt nie przejmował się jego ocenami z nauk ścisłych, tutaj musiał ciężko pracować na mierną trójkę. Zamiast iść do wojska po liceum, zdecydował się studiować socjologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Ale mu się nie udało, więc po ukończeniu szkoły średniej zapisał się do szkoły hotelarskiej prowadzonej przez Vetterów.
Ze służby w Ludowym Wojsku Polskim można było być tylko asem. Uważał, że zajęcia były niesamowite, nazywając je „samą esencją młodości”. Jednak sześć miesięcy później został powołany do wojska. Został wysłany do Biaobrzegów w Polsce, gdzie uczęszczał do Szkoły Podoficerów Łączności. Krzysztof Cugowski studiował na Uniwersytecie Marii Curie-Skodowskiej w celu zdobycia wykształcenia prawniczego którego nie ukończył.
Po ukończeniu liceum muzycznego stracił zainteresowanie muzyką i trzymał się z dala od niej przez trzy lata, jak sam stwierdził. Ale w pewnym momencie poszedł do przyjaciela, który pracował w domowej elektronice, i kiedy tam był, podsłuchał dwóch facetów, którzy się bawili. Na pierwszą sesję nagraniową poprosili Krzysztofa o przygotowanie przekąsek. Za takie czasy można uznać lata 1969 i 1970. Dla nich zaczęło się jako rozrywka i przekształciło się w dziedzinę kariery.
Coś trzeba było wybrać jako nazwę zespołu. Przedstawili plan na jednym spotkaniu, ale wszyscy go odrzucili. Następnie zajrzeli do słownika polsko-angielskiego, gdzie odkryli pseudonim Prompter’s Box, który szybko spolonizowano na Budka Suflera. Krzysztof zadumał się, że gdyby wybrano inne imię, mogło potoczyć się dużo gorzej.Krzysztof Cugowski dołączył do Team Champions on the road w 2017 roku. W 2020 współpracował z nimi przy tworzeniu podwójnej płyty CD zatytułowanej 50/70 My Highlights.
Na pierwszej płycie znalazł się materiał solowy oraz utwory nagrane wcześniej z Budką Suflera, natomiast druga to nagranie koncertu wykonanego w 2018 roku w studiu Polskiego Radia Lublin. Głos Krzysztofa wydaje się fenomenemn – mówi Jacek Królik, gitarzysta Masters Team, który poczynił tę obserwację w programie Kulisy sawy. Kontynuował: “Jest wiele głosów, którymi śpiewa teraz najlepiej. Krzysztof Cugowski zasiadał w jury 16.
sezonu programu Polsatu Twoja twarz brzmi znajomo w 2022 roku. Z kolei Krzysztof Cugowski dzieli się swoimi przemyślenia na temat jego kariery. W tej branży nie ma nic życzliwego ani pokornego. Trzeba mieć do tego grubą skórę, ponieważ powszechnie wiadomo, że niesprawiedliwa krytyka może zniszczyć umysł kogoś, kto nie ma silnej mentalnej fortecy. Równie nieprzyjemne jak być może, będziesz musiał zaakceptować to jako normę w branży.