Xawery Żuławski Wypadek – Czuję się teraz jak prawdziwy Xawery. Nadal nie jestem tak często nazywany „urek”. Poza tym, to tylko starzy kumple z dawnych czasów. Jeden z nich coś spieprzył i nazwał mnie „urek” zamiast „urawski”, jak mam na imię. Poprawiam go, mówiąc, że właściwie moje nazwisko to uawski, a nie uarski.Im dalej się oddalamy, tym horyzont się rozszerza. Nigdy nie było wątpliwości, w jakiej branży będę pracować. Na przykład tematy nie będą precyzyjne. Wcześnie zdałem sobie sprawę, że naśladuję mojego tatę. NIE.
Dostałem się na reżyserię na PWSFTviT w Łodzi, gdzie ostatecznie uzyskał dyplom Xawerego Uawskiego.Wydawało się nieuniknione, że będę musiał zagrać w jakąś grę z moją grupą przyjaciół aspirujących do roli reżysera. Zgłosili propozycję i pomyślałem, że to dobra propozycja. Tak samo było z moim ojcem, który kiedyś poinstruował mnie: „Idź, zagraj pijaka” w filmie „Fidelity”. Postanowiłem wziąć udział, więc to zrobiłem. Jednak żałuję swoich czynów.
W moich filmach czasami włączam głupie sceny, w których gram rolę. Podziwiałem za to Hitchcocka i chciałem naśladować jego styl. Nigdy częścią, zawsze obserwatorem. W filmie „Mowa ptaków” również występujem w małej roli. Jednak nie doceniam swojego wyglądu. Z perspektywy czasu widzę, jak szybko minął czas. Jeśli chodzi o kręcenie filmów, mogłem przekonać siebie, że jest inaczej. Po skończeniu college’u zdecydowałam się na rok przerwy, aby dowiedzieć się, co chcę robić w życiu.
I nie zajęło mi dużo czasu zorientowanie się, że to ja tu rządzę. Czas zacząć przygotowywać się do szkoły filmowej, pomyślałem.Gdy tylko nadarzyła się okazja, poleciałem samolotem do Paryża, gdzie jadłem w świetnych restauracjach i codziennie oglądałem filmy. Ojciec znalazł dla mnie stanowisko montażysty. Dzieci nie miały wstępu na plan filmowy ojca ze względu na treść jego filmów. Czy jest powód, dla którego uawski przedstawia dzieci? Moi bracia i ja nie chcieliśmy stanąć na drodze do jego sukcesu, dlatego nigdy mu nie pomogliśmy.
Na planie Na srebrnym globie byłam tylko raz, kiedy miałam jakieś sześć, siedem lat. W innym incydencie, z którego mam tylko niejasne wspomnienia, pamiętam przekazanie kluczy do domu i obserwowanie, jak mój ojciec wpadł w amok w środku. I to wszystko.A zatem plan filmowy zawsze miał dla mnie pewną aurę tajemniczości, poczucie nieznanego, które pomogło uczynić moje życie tak bogatym. Jak widziałem w twoich filmach, rezydencja nabiera dość wyrazistego wyglądu podczas kręcenia.
Jako dziecko dzieliłam czas między dom mamy i taty. Zestawienie ich lub zestawienie ich było wyzwaniem. Ich różnice były uderzające. Mój tata nigdy nie zwalniał do stałego wrzenia, więc regularność nigdy nie wchodziła w grę. Kiedy dorastałem w latach 70. i 80., moja mama była niezwykle atrakcyjną osobą publiczną. Spacer z nią ulicą nigdy nie był nudny. Wszyscy znali Oleńkę z „Potopu”, więc podeszli do niej, żeby porozmawiać. Do tego Izabela Lalki.
Moja mama odeszła z pracy, ponieważ nie chciała być częścią partyjnej machiny propagandowej, którą postrzegała jako strukturę władzy. W latach siedemdziesiątych miała kontakt z buddyzmem i nawróciła się. Tak więc między moimi rodzicami dostałem zdrową dawkę buddyzmu od mamy i sztuki od taty. Najpierw poprawiły się moje relacje z matką, a potem z ojcem. W moim otoczeniu brakowało poczucia przynależności. Byłem tu wcześniej i w tym miejscu też. W domu mojej mamy i taty miałem sypialnię tylko dla siebie.
Niemal równie szybko zrozumiałem, że mimo dyplomu z reżyserii muszę się jeszcze wiele nauczyć o kręceniu filmów. Okazało się, że nie przygotowałem się do tego w zerowy sposób, a moja praca szkolna w postaci kilku etiud nie dała mi żadnych uprawnień do pracy nad dużym filmem. Przestałem więc aspirować do bycia reżyserem, a zamiast tego zostałem asystentem, a ostatecznie drugim dyrektorem w firmie reklamowej. Kot Przybora i Iwo Zaniewski to dwaj nauczyciele, którzy wywarli na mnie ogromny wpływ.
To ci ludzie sprawiają, że rzeczy się dzieją, ci, którzy widzą przyszłość. Ich instrukcje nauczyły mnie, że kierowanie obrazem na ekranie jest ważniejsze niż kierowanie osobą przed kamerą. Reżyser może swobodnie poruszać się po planie, ile mu się podoba. Widziałem też, że sukces produkcji rośnie proporcjonalnie do świadomości i empatii reżysera do członków swojego zespołu. Barbarzyńca zawsze był źródłem trudności. Idealny reżyser miałby serce.To plus, kiedy potrafi wczuć się w ludzi i zrozumieć, co nimi kieruje.
Prawda jest taka, że nie każdy ma swój pęd do pomysłów w pracy. Już samo przychodzenie do pracy i robienie tego, za co im płacą na planie, to ile osób zarabia na życie. Z biegiem czasu zdałem sobie sprawę, że jedyną przeszkodą do pokonania podczas kręcenia filmu jest reżyser. To on sygnalizuje wady scenariusza, a następnie nalega na obsadzenie konkretnego aktora, aby je naprawił, więc jest to jego odpowiedź możność tego zrobić. Od teraz to jego wina. Wszystko, co się wydarzyło, to jego zasługa.
Kiedy aktor wykonuje kiepską robotę, reżyser nie może powiedzieć: „Aktor zagrał mnie okropnie”. Nie więcej niż „Nie udało się wyciągnąć czegoś z aktora”. Nie można więc winić aktora za słabe wykonanie roli, jeśli reżyser nadał mu niewłaściwą reżyserię. Bezpieczeństwo aktora jest zagrożone podczas kręcenia.